Bohdan Urbankowski Gwiazdy rdzewieją na dnie Wisły – recenzja książki

W tych dniach ukazuje się w internecie, prasie drukowanej i na rynku księgarskim mnóstwo tekstów poświęconych wojnie polsko-bolszewickiej 1920 roku i Bitwie Warszawskiej. Obchodzimy stulecie tych wydarzeń, wydarzeń niezmierne ważnych dla dalszego biegu historii Polski i Europy. Pragnącym poszerzyć czy uzupełnić swoja wiedzę historyczną, polecam świetnie opracowany portal historyczny dedykowany tym wydarzeniom: 1920.gov.pl 

Na progu dorosłego życia

Mnie jednak urzekła powieść, która ukazała się dwa lata temu i mam wrażenie, że przeszła trochę bez echa. A powieść to niezwykła, w swym zamiarze przypominająca film „Jutro idziemy do kina”, choć oczywiście dotycząca innego okresu historycznego. W filmie, jak być może pamiętacie opowiedziano historię grupy młodych ludzi tuż przed wybuchem II wony światowej. Bohaterowie mieli swoje plany, bawili się, rozważali wybór szkoły czy pracy od września. Nawiązywali znajomości i romanse. Wszystkie ich zamiary legły w gruzach 1 września, a los narzucił im role nie do końca zgodne z ich planami.

Podobny zamysł wykorzystał Bohdan Urbankowski w swej powieści o środowisku młodych oficerów Wojska Polskiego w przededniu i w trakcie wojny 1920 roku. Autor, wybitny pisarz, poeta, filozof i erudyta łączy w swym dziele wątki wielkiej historii i jej wpływu na losy jednostek. Opisuje realia ledwo co odzyskanej niepodległości, której pokoleniu urodzonemu w czasie zaborów znów przyszło jej bronić.

Na ratunek Ojczyźnie

Wyobraźmy sobie siebie na ich miejscu: radość z odzyskanej wolności, wymarzonej przez kilka pokoleń, zamienia się po niespełna dwóch latach w koszmar kolejnej wojny. Werbowani do niej są już nie tylko mężczyźni w wieku poborowym, ale całe społeczeństwo. Również kobiety i młodzi chłopcy zostają zmobilizowani do obrony świeżo odzyskanej niepodległości.

Bohaterowie Urbankowskiego pochodzą z różnych środowisk. Mają też, jak bohaterowie wspomnianego filmu, swoje plany i marzenia. Wielka historia wkracza w ich życie. I nie jest ważne, czy planują ślub, wyjazd na uczelnię, doskonalenie zawodowe. Chociaż większość z nich wybrała karierę wojskową, w obliczu wydarzeń wszystkich ich można nazwać rekrutami. Wykonując zadania wywiadowcze, organizacyjne czy operacje wojskowe, wszystko podporządkowują potrzebie chwili. Wielu z nich zginie, wielu będzie opowiadać historie poległych. Niektórych z nich rozpoznamy (może nie z imienia i nazwiska, ale z postawy) w książkach i opowieściach dotyczących września 1939 roku i sierpnia 1944 roku.

Wzrusza i uczy

Jeśli zechcecie przeczytać choć jedną powieść poświęconą wojnie polsko-bolszewickiej ( a nie wyobrażam sobie, że w tych dniach po tego typu teksty nie sięgniecie), niech to będzie właśnie fascynująca powieść Bohdana Urbankowskiego.

Autor pisze bez najmniejszego zadęcia, unika pułapek zawsze źle brzmiącego patosu. Mimo to udaje mu się opowiedzieć historię, która wzrusza, uczy i motywuje do poszukiwań innych tekstów poszerzających naszą wiedzę o wydarzeniach 1920 roku.